Klubowy gig gdzieś w Polsce to by była bajka. A tutaj nie dość, że za granicą to jeszcze na festiwalu - spędy są dla mnie wyjątkowo mało optymalne (czyt. "zazwyczaj chodzę na koncerty sam jak cipa a to lepiej wygląda w klubie"). I faktycznie o ile lajnap mają potężny, to sam zobaczyłbym Devina, Meshuggah, Gojirę, Sybreed tudzież Fear Factory - reszta mi lata. Ech, kłody pod nogi.
Warto zauważyć że przed Brutalem w terminarzu jest Tuska w Finlandii - choć terminy odległe, to aż się prosi żeby ustawić gig w Polandzie.
Może stworzymy jakąś desperacką petycję Niby szanse małe, ale mam nadzieję że Polska nie jest widziana jako 'kraj trzeciego świata' pod względem organizacji koncertowej; zdarza się przyjeżdżać ludziom zza oceanu, grają gigi i wszyscy są zadowoleni, więc dlaczego Dev też by nie mógł.. hmm